W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Dziś jest niedziela 05 maja 2024 r. Godzina 22:43 Imieniny Irydy, Tamary, Waldemara

Wędrówka doliną Wałszy po klęsce z 1945r.

Wędrówka doliną Wałszy po klęsce z 1945r.


W artykule czasopisma „Ermländer Osterbrief” z 1951r. rodzeństwo A. opisuje stan doliny Wałszy po klęsce z 1945r.

  Pieniężno, nasze rodzime miasteczko, zamieniło się w stertę gruzu. Idąc wąską uliczką przy kościele katolickim właśnie po nim stąpamy. Kościół został mocno uszkodzony. We wnętrzu niesamowity bałagan. Idziemy schodami obok pomnika ku czci poległych bohaterów. Kamienna głowa konia leży obok niego. Przegroda na Wałszy pękła. Stoimy przed mostem kolejowym, został wysadzony, jego kawałki leżą na ziemi. Idziemy dalej przemierzając mały drewniany most obok opuszczonej leśniczówki, już z daleka widać, jak bardzo jest zdewastowana. W lesie mrożąca krew w żyłach cisza. Nie spotka się tu nikogo. Nawet zwierząt nie widać.

 Dotarliśmy do Spitzbergu, do miejsca, które niegdyś tętniło życiem. Teraz panuje tu przeraźliwy spokój. Gospoda jest spustoszona, tak samo jak inne budynku, które widzieliśmy na naszej drodze. Przyspieszamy, mamy dość oglądania tych zniszczeń! Dochodzimy do cementowego mostu, leży w wodzie. Musimy wrócić do drewnianego mostu, aby przedostać się na drugą stronę Wałszy. Ścieżki są zaniedbane. Zatrzymujemy się, zbocze się osunęło i zniszczyło ścieżkę. Udało nam się przejść. Zmierzamy ku drewnianej kładce łączącej brzegi rzeki. Zniknęła! Ktoś ściął drzewo, po którym można przejść. Dość pomysłowe, ale trzeba mieć mocne nerwy. Udało nam się przejść na drugą stronę.

 Ciekawe czy przetrwałą kaplica przy źródełku! Zbliżamy się, już ją widać pomiędzy drzewami. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest w całkiem dobrym stanie. Wnętrze wygląda gorzej, wszystko zdewastowane. Ktoś wyrzucił święte figurki na zewnątrz. Obraz nad ołtarzem zerwany i zniszczony. Na podłodze leży słoma, najwyraźniej ktoś tu nocował. Widzimy piecyk i trochę ułożonego drewna. Poza tym, chaos. Pomyśleliśmy sobie, że nie możemy tego tak zostawić. Zabraliśmy się za sprzątanie. Wyrzuciliśmy słomę, zamietliśmy podłogę i uprzątnęliśmy całe wnętrze. Powiesiliśmy obraz na swoje miejsce i ustawiliśmy wyrzucone figurki. Dla ozdoby zerwaliśmy trochę zielonych gałązek i kwiatów. Teraz kapliczka wygląda dość przyzwoicie. Jeszcze krótka modlitwa do Matki Boskiej, niechaj ma nas w swojej opiece.

  Następnie kierujemy się w stronę szwedzkiego szańca (Schwedenschanze). Przy Białej Górze (Weißer Berg) sarna skubie trawę. Spłoszyliśmy ją, zniknęła w gąszczu. Wszędzie widać ślady wojny: złamane drzewa, poszarpane kulami pnie. Okopy, stanowiska bojowe, wpół przysypane ziemią zwłoki ludzi i zwierząt. Tak teraz wygląda nasza niegdyś kwitnąca dolina!

   Poszedłem jeszcze kawałek dalej, na ścieżkę do kaplicy Najświętszej Marii Panny, przyniosłem trochę zimowych ozdób na ołtarz. Nie minęło wiele czasu, a zostaliśmy wywiezieni w nieznane, teraz żyjemy na obcej ziemi. Jednak nasze myśli pełne tęsknoty, wciąż wędrują dawnymi szlakami i czasami nucą tę oto piosnkę:


[wolne tłumaczenie z języka niemieckiego]


Ponad górami rozbrzmiewa, łagodnie tuląc pola i lasy,

dzwoneczku, twój dźwięk.

Blaskiem gwiazd przekaż matce

mój serdeczny ukłon.


[oryginalny tekst]


Uber die Berge schallt, lieblich durch Flur und Wald,

Glöcklein, Dein Gruß.

Bringe der Mutter mein über der Sternen Schein

Auch meinen Gruß.






Ta wojna cię złamała


Emerytowany radny Adalbert Woywod


[wolne tłumaczenie z języka niemieckiego]


Ojczyzno!

Ta wojna cię złamała

Wsie i miasta tak zniszczone,

Zamienione w gruzowiska ślą swe skargi,

Cały świat niech ich wysłucha!


Twe dzieci przepędzone,

Bez domu ojcowskiego na pastwę losu zostawione.

Któż nie szuka ukochanych,

Matki swej, dziecka swego!


Krew wypływa z bolesnych ran,

Cicho płacze ojczyzna, nasza droga.

Teraz tym bardziej z tobą związani,

Całym ciałem na wieki oddani.


Dobry Boże tam gdzieś w niebie,

Czy to nie Ty ją nam dałeś,

Naszą ojczyznę? Z uniesionymi rękoma

Błagamy cię: Pozwól nam wrócić do domu!



 [oryginalny tekst]


Wie hat dich der Krieg zerschlagen



Heimat !

Wie hat dich der so zerstört,

Trümmerfeder laut anklagen,

Daß die ganze Welt es hört !


Deine Kinder sind vertrieben

Heimatlos in alle Winde.

Wer sucht nicht nach seinen Lieben,

Nach der Mutter, nach dem Kindel


Blutend triefst aus tausend Wunden,

Heimat, unser Herz still weint.

Jetzt sind wir erst recht verbunden

Fest mit dir in Lieb vereint.


Herrgott in dem Himmel droben,

Hast nicht du uns einst verliehen

Unsre Heimat ? Handerhoben

Flehn wir: Laß uns heimwärts ziehen !


Zakończenie


W tym miejscu pragnę podziękować wszystkim tym, który przyczynili się do powstania kroniki naszego ojczystego miasta Pieniężna, m.in. pisząc rozprawy i sprawozdania, bądź dostarczając cenne zdjęcia i pisemne przekazy. Podziękowania należą się także pannie Tolksdorf i panu Karl-Heinzowi Weißowi, którzy zredagowali książkę.

  Mam nadzieję, ze udało mi się przybliżyć Państwu najważniejsze fakty z powstania, historii oraz upadku naszego ukochanego miasta i zapoznać z życiem jego mieszkańców. Proszę mi wybaczyć, jeżeli pominąłem istotne wydarzenia lub postacie. Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko dodać, że większość pracy oparta jest na zanikających z biegiem czasu wspomnieniach.

   Niechaj owa mała książeczka przywróci starszym mieszkańcom naszego Pieniężna dawne wspomnienia, stanowiące przecież część naszej ojczyzny. Dla młodszych pokoleń niech to będzie przewodnik po dawnym Pieniężnie, a tym samym cenny drogowskaz – być może przyjdzie im kiedyś odbudować naszą ojczyznę.


                                                                                              Eugen Maecklenburg

                                                                                              Architekt Miejski w stanie spoczynku

Lato 1955r.



[wolne tłumaczenie z języka niemieckiego]


Naszą ojczyznę nam zabrano. Bezdomni i obcy jesteśmy na tej ziemi. Bóg daje człowiekowi ojczyznę. Zabranie jej równa się uśmierceniu jego ducha.


My doświadczyliśmy tego losu. Dlatego czujemy się w obowiązku żądać przyznania nam naszego nadanego przez Boga prawa.


Dopóki sprawiedliwości nie stanie się zadość, nie pozwolimy by skazano nas na bezczynność. Zacieśniajmy więzi braterskie z naszymi rodakami i dbajmy o wzajemne porozumienie.


 ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

(Karta Niemieckich Wypędzonych z Ojczyzny)

Data dodania 11 kwietnia 2012